O wojnach ze Szwedem społeczeństwo polskie wydaje sie wiedzieć stosunkowo dużo, a przynajmniej sporo w porównaniu z innymi konfliktami. Statystyczny obywatel ma bowiem jakieś tam pojęcie o Kircholmie, Oliwie, Jasnej Górze, w każdym razie na pewno raz gdzieś o nich zasłyszał, tak jak o potopie szwedzkim czy osobie Kmicica.
Z wiedzy tej, czy mini-wiedzy wyrasta jednak bardzo upośledzony obraz zmagań polsko-szwedzkich, gdzie Szwedzi wydają się być odwiecznym wrogiem polskiego państwa, mieć ogromną przewagę nad Polakami, a łupnia nie dostają za każdym razem tylko dlatego, że “naszych” było albo mniej, albo nie mieliśmy żołdu, albo tłukliśmy się już z wieloma innymi wrogami na raz.
Co gorsza takie rozumowanie często pokutuje również wśród samych historyków, tymczasem łatwo udowodnić, że sprawy przedstawiały się zupełnie inaczej, że często były o wiele ciekawsze niż nam się wydaje, a i że do samej tej wojny, tak ponoć oczywistej, wcale nie musiało dojść.
O WOJNIE GŁUPIEJ I NIEPOTRZEBNEJ
Dlaczego do konfliktu ze Szwedem więc doszło?
W podręcznikach do Historii często znajdziemy informację, że Szwedom marzyło się przekształcenie Bałtyku w ich własne wewnętrzne jezioro i stąd konflikt z Polską był nieunikniony.
Obok tego znajdziemy także parę słów o tym jak to pewien polski król ( Zygmunt III ), pokłócił się ze swoim szwedzkim wujkiem ( Karol IX ), a z kłótni tej wynikły wszystkie późniejsze Kircholmy, Oliwy, Jasne Góry itd.
Wszystko to jest po części prawdą, ale i nie do końca...