niedziela, 11 marca 2018

Pancerni / Petyhorcy - czyli zapomniany "koń pociągowy" dawnej polskiej armii


Idąc za ciosem, wspomniana w jednym z poprzednich wpisów, najbardziej zapomniana jednostka bojowa w dziejach naszego kraju... przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę zarówno ich liczbę i wartość.

Niesłusznie pozostająca w cieniu wszechpopularnej husarii, w okresie potopu stanowiła główną siłę napędową tak jazdy jak i całej armii Rzeczpospolitej, bez której nie byłoby możliwe pobicie Szwedów, Siedmiogrodzian czy Rosjan. 

Zapomnieć o pancernych i przypisywać całą chwałę husarzom, to tak jakby twierdzić, że Amerykanie wygrali II Wojnę Światową wyłącznie Latającymi Fortecami!

My zaś niesprawiedliwości nie lubimy i dlatego też na kartach Korsarza oddamy wreszcie Pancernym sprawiedliwość, a bardziej popularni husarze usiądą na "ławce rezerwowych" ;)

Pancernym będzie więc m.in. główny bohater cyklu, Albertus Mirski, którego wyczyny poznacie ( a może już poznaliście? ) już w pierwszym rozdziale pierwszego tomu cyklu.  

Przystańmy jednak na chwilę by poruszyć kontrowersyjną kwestię samego nazewnictwa tych formacji...

Jako pisarz orientujący się w tym jak bardzo skomplikowana i nieprzyswajalna potrafi być historia jestem zwolennikiem tworzenia skrótów by łatwiej wytłumaczyć pewne sprawy czytelnikom, by promować wśród nich historię w sposób prosty i przyjemny zamiast zrażać wyszukaną terminologią.

Wszak powieści czy filmy to nie ksiązki historyczne, ani tym bardziej naukowe.

Media mające służyć rozrywce są w gruncie rzeczy jedynie przekrojem rzeczywistości i tak samo są jedynie przekrojem prawdy i wiedzy historycznej.


Dlatego będę twarto stał na stanowisku by nazywać "pancernych" skrótowo właśnie pancernymi... pomimo, że wielu twardogłowych historyków atakuje mnie za ten pomysł. 

Historycznie bowiem formacji podobnego typu było kilka, a w okresie potopu większość z nich nazywalibyśmy ich po prostu "kozakami"...

I tu pojawia się właśnie problem!

Zgadniecie dlaczego?

Ponieważ statystyczny czytelnik nie odróżni "zwykłego" buntującego się KOZAKA, tego z Ukrainy i Zaporoża, który w swojej przeważającej masie walczył w tym okresie PRZECIWKO polskiemu wojsku, od regularnego polskiego żołnierza, którego ktoś nieszczęśliwie również nazwał KOZAKIEM.

Ba... w pewnym momencie problem kwestii "kozackiej" stał się tak duży nawet dla samych wojskowych, że regularne polskie jednostki "kozackie" przemianowano oficjalnie właśnie na PANCERNYCH.


No to powiedźcie sami... skoro samo wojsko miało problemy z orientowaniem się w temacie i aż zmieniło nazwę formacji, to czemu niby czytelnicy mieliby mieć gorzej? ;)

Ba! 

Również różne środowiska historyczne i entuzjaści widzą taką potrzebę

Np rekonstruktorzy odtwarzający te formacje, piechołowiecie studiujący ówczesny odzienek, oręż i spoby walki, praktycznie zawsze przedstawiają się jako PANCERNI właśnie.  

Dlaczego?

Bo tak jest po prostu prościej i zrozumialej dla każdego!

Pancerni = od razu wiadomo o co chodzi.

Kozacy = problem.


W tytule dzisiejszego wpisu wymieniłem jednak także drugie określenie - PETYHORCY.

"Petyhorców" od "pancernych" odróżnia zasadniczo to, że ci drudzy służyli w prowincjach koronnych - czyli wywodzili się z Pomorza, Mazowszu, Wielkopolski, Małopolski i Rusi/Ukrainy - a ci drudzy w prowincjach litewskich.

Formacje te nie różniły się specjalnie od siebie pod względem organizacji, sposobu walki, odzienia i uzbrojenia. 

Przy czym przyjmuje się, że formacje koronne, te walczące bliżej zachodu i zachodnich przeciwników częściej wykorzystywały broń palną, podczas gdy walczące na wschodzie polegały częściej na broni tradycyjnej - to jest łukach, włóczniach czy szablach.

Jednocześnie wg tradycji to właśnie petyhorcy mieli dać impuls tworzeniu podobnych formacji w Rzeczpospolitej. 
Sami mieli zaś wywodzieć się z dalekiej Czerkiesji na Kaukazie, skąd przywieźli swój tradycyjny ekwipunek i sposób walki, przeniesiony potem na grunt polski i udoskonalony.


Zatrzymując się jeszcze na chwilę przy uzbrojeniu i ekwipunku.

Najbardziej charakterystycznym elementem stroju pancernych było niewątpliwie nakrycie głowy. To jest misiurka, rodzaj hełmu typu wschodniego.

Elementem misiurki i nakrycia wierzchniego była zaś kolczuga - masa splecionych ze sobą kółek, stanowiących razem typ pancerza, dobrzego chroniącego przed ciosami.

Przy czym trzeba zaznaczyć, że nie każdy żołnierz tych formacji posiadał tego typuwyposażenie - ilustracje przedstawiają jedynie ich upowszechniony "perfekcyjny" wizerunek. 

Jednak patrząc na obrazki zauważymy także prawie zawsze okrągłą tarczę typu wschodniego, czyli kałkan.

Przedramiona z kolei chroniły karwasze.


Do tego jako broń zaczepna dochodzi łuk refleksyjny, w sam raz do strzelania z konia, także podczas odwrotu czy pozorowanej ucieczki.

Ponadto broń biała - to jest szable, nadziaki i czekany - oraz palna - pistolety i bandolety.     

Kwestią dyskusyjną jest wyposażenie tych formacji w broń drzewcową długą - to jest włócznie, rochatyny, dzidy, czy nawet kopie. 

Broń taka często widnieje na obrazkach przedstawiających pancernych i przyjmuje się generalnie, że potrafili nią walczyć. 

Jednak problematyczne jest to czy, kiedy i gdzie byli w nią wyposażani. 

      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz