W jednym w moich poprzednich wpisów wspominalem Wam o "mruczance z Potopu". Nie jest ona jednak jedyną piosenką bez słów, która robi na człowieku ogromne wrażenie. Inną melodią tego typu jest "gwizdanka" z MOSTU NA RZECE KWAI.
Wielkość tego kawałka polega też na tym, że - podobnie jak w przypadku CZOŁÓWKI PROGRAMU "MORZE" - praktycznie każdy ten utwór zna i potrafi zanucić, choć niewielu tak naprawdę widziało sam film
Co jednak najważniejsze przy Korsarzu, gwizdanka z Mostu złożyła się tu mruczanką z Potopu w pewną nową całość, jako że jedno jakoś zeszło się z drugim.
I tak więc - choć od początku pracy nad powieścią, w każdej wersji, wiedziałem, że chcę napisać scenę maszerujących polskich jeńców - to jednak to właśnie sceny z tych dwóch właśnie filmów wywarły największy wpływ na to jak ona ostatecznie wygląda.
Żołnierzom polskim wizualnie bliżej więc będzie do odartych, brudnych, zmęczonych Brytyjczyków z Mostu na Rzecz Kwai niż dumnych kawalerzystów z Potopu, ale pieśń jaka popłynie z ich ust będzie miała zdecydowanie więcej wspólnego z potopową mruczanką, aniżeli mostową gwizdanką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz